Nieistnienie

Małgorzata Czyńska Tekst: Małgorzata Czyńska



Z woreczka z kolorowymi szklanymi kulkami chłopiec zwykle wybierał tę czarną, obracał ją w dłoni niczym przepowiednię. Zła wróżba, powiedzieliby dorośli, gdyby wiedzieli. Czarny kolor nie pasuje do dzieciństwa.

Katarzyna Karpowicz
Katarzyna Karpowicz

W ukryciu będzie panował mrok, otulająca, ale i złowroga ciemność schowków w podwójnych ścianach, piwnic i stryszków. Szklana kulka w zaciśniętej dziecięcej dłoni straci złowrogi kolor, ale chłopca nie ominie złowrogie przeznaczenie.

Powinno być tak jak na tym obrazie: pokój w rodzinnym domu, na ścianie plakat z Charliem Chaplinem (ach, jak śmiali się z mamą i z tatą na jego filmach; kino w Szczebrzeszynie raz po raz drżało od wybuchów śmiechu). Można się schować pod łóżko, bo któż tego nie robił, przed mamą, kiedy woła na obiad, przed tatą, którego troskliwa twarz odbija się w lustrze. To jest historia sprzed Zagłady, to jest wspomnienie, powidok, pobożne życzenie. I to nie czarna szklana kulka odmieniła rzeczywistość. Obraz nie jest ukończony, bo jak namalować najczarniejsze przeznaczenie?

Żydowski chłopiec ze Szczebrzeszyna od lat gości na obrazach Katarzyny Karpowicz. Wędruje po miasteczku, przystaje przed cukiernią, marzy o balonach od ulicznego sprzedawcy, spogląda w oczy przechodniom, i idzie dalej. W psychoanalizie podróż i wędrówka symbolizują śmierć.

Rok temu sąsiadka ze Szczebrzeszyna opowiedziała Kasi o synku miejscowego dentysty, który mieszkał w domu obok. Wysłany przez ojca pod opieką kobiety o „dobrym wyglądzie” do zaprzyjaźnionej polskiej rodziny w Biłogoraju, został złapany i uwięziony. Nie przeżył wojny. Nikt nie zna, nie pamięta jego imienia.

Malarka nadała mu imię Akiwa. Dopiero niedawno dowiedziała się, że Akiwa znaczy schronienie.



Wybrane prace

zobacz wszystkie