Księga pamięci Katarzyny

Piotr Oczko Tekst: Piotr Oczko



Idą ku mnie tylko kalinami
po cierniach, po sinych jagodach,
umarli, znajomi, kochani.
Idą ku mnie tylko po szelestach,
między wichry zadyszane wplątani:
„Ty tu?!... Ach, cóż za pogoda...”

Kazimiera Iłłakowiczówna Umarli... Znajomi... Kochani...

Na obrazach pojawia się jakieś symboliczne i niemal odrealnione żydowskie miasteczko, zapewne gdzieś na wschodzie Europy. Może być nim Łoźna Marca Chagalla, Drohobycz Brunona Schulza, a nawet Leoncin Isaaca Bashevisa Singera. Wiem jednak, że to Szczebrzeszyn, w którym urodził się ojciec Katarzyny Karpowicz – Sławomir; miasto, w którym Artystka wielokrotnie spędzała wakacje, malując w ogrodzie rodzinnego domu.

Katarzyna Karpowicz

Tuż przed wybuchem II wojny w Szczebrzeszynie żyło 3200 Żydów, czyli równo 43 procent wszystkich jego mieszkańców. Choć nie stanowili oni większości, miasto czasem uznaje się za sztetl – tak pisze o nim choćby Philip Bibel w swej książce wspomnieniowej pt. Szebreszin. Dlaczego Szebreszin? Tak bowiem tamtejsi Żydzi nazywali w jidysz swoje miasto (שצ'בז'שין). Ci zamożni i zasymilowani zamieszkiwali kamieniczki przy ulicy Zamojskiej, biedota zaś gnieździła się w ruderach na obszarze zwanym „Zatyły”. Przy ulicy Sądowej stała renesansowa synagoga (dziś dom kultury), a przy Targowej budynek mykwy. Na wzgórzu mieścił się jeden z najstarszych kirkutów dawnej Rzeczpospolitej – przetrwało z niego dwa tysiące macew, w tym niektóre z XVI wieku. Były też domy modlitewne i żydowskie szkoły, biblioteka, sztuki wystawiało amatorskie kółko teatralne, działały partie polityczne i organizacje młodzieżowe, prenumerowano prasę w jidysz.

Koniec Szebreszina rozpoczął się 13 września 1939 roku, gdy niemieckie oddziały zajęły miasto. Jak na ironię losu, wtedy właśnie wypadło święto Rosz ha-Szana upamiętniające stworzenie świata i przypominające o Bożym sądzie. Pierwszy dzień żydowskiego kalendarza, od którego tym razem zaczęły się liczyć dni ostatnie. Prześladowania, głód, mordy, grabieże i zesłania do obozów pracy przymusowej zaczęły się niemal natychmiast. Spalono synagogę i zabytkowe drewniane domy, zniszczono żydowską dzielnicę na Zatyłach. Polscy sąsiedzi przyglądali się temu beznamiętnie, a nawet korzystali z okazji, by się wzbogacić. Przejmującym świadectwem szebreszińskiej Zagłady jest szczegółowy i bezduszny w rzeczy samej dziennik Zygmunta Klukowskiego, dyrektora miejscowego szpitala, w którym Żydzi jawią się jako anonimowa masa podporządkowana aktom prawnym okupanta (nie brak w nim przy tym antysemickich uprzedzeń). Kres nastąpił 8 sierpnia 1942 roku, gdy zaczęły się łapanki. Około dwóch tysięcy ludzi popędzono na stację kolejową w Brodach, gdzie czekał na nich pociąg z 55 wagonami – trafili do obozu przejściowego w Izbicy, a potem do komór gazowych Bełżca. Kolejny transport 934 osób miał miejsce 21 października. Tych, którzy zostali w mieście, zamordowano na szczebrzeszyńskim kirkucie: rozebrani ludzie musieli wchodzić do głębokich dołów, gdzie byli zabijani strzałami w tył głowy, piętrzono kolejne warstwy ciał. Niektórzy uciekli do pobliskich lasów, jednak większość z nich wyłapali Niemcy i ich polscy pomocnicy skuszeni nagrodami w postaci cukru i wódki. Domy ofiar plądrowano. Tak pisze Alina Skibińska w książce pod redakcją Barbary Engelking i Jana Grabowskiego Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski: „Po pewnym czasie na ul. Frampolskiej grupa sześciu zapobiegliwych miejscowych «przedsiębiorców» otworzyła sklep z «ciuchami pożydowskimi». W niektórych domach po zamordowanych zamieszkali miejscowi Polacy, inne rozebrano, jeszcze inne same się zawaliły".

43 procent. Niemal połowa miasta, która zniknęła, a potem została unicestwiona jeszcze raz – poprzez wymazanie jej z pamięci. Na wykładzie pytam zawsze studentki i studentów, ile synagog i żydowskich domów modlitwy było przed wojną w Krakowie. Padają wówczas liczby: 15, 20, 30. Gdy wyświetlam listę 119 miejsc (w tym Lejw Tojw na ul. Gertrudy 20, w którym urodziła się moja Mama – sportretowana przez Artystkę Barbara), zapada długa cisza. Pamięć jednak wraca, nie tylko w publikacjach naukowych, otwieranych muzeach, odnawianych zabytkach i porządkowanych kirkutach, ale także w projektach artystycznych. To choćby happening Tęsknię za Tobą, Żydzie Rafała Betlejewskiego, który w 2010 roku malował tytułowe słowa na domach w polskich miastach i zachęcał przechodniów do sfotografowania się z nimi, a na stronie internetowej publikował polskie wspomnienia o dawnych żydowskich sąsiadach. Bardzo przemawiają też do mnie Kamienie Pamięci (Stolpersteine, dosłownie: kamienie, o które można się potknąć) Guntera Demniga. Niemiecki artysta od 1992 roku przed dawnymi domami ofiar nazizmu montuje niewielkie betonowe kostki brukowe z mosiężnymi tabliczkami, na których wyryto nazwiska, daty narodzin i śmierci oraz krótko wspomniano los niegdysiejszych mieszkańców. W europejskich miastach Kamieni Pamięci jest już ponad 90 tysięcy – w Polsce zaledwie około 30, w tym pięć w Zamościu (na ulicy Zamenhofa 10 upamiętniają one rodzinę Wolfenfeldów).

Smutek, żal i tęsknota za ludźmi, których już nie ma, łączą wszystkie obrazy Katarzyny Karpowicz pokazywane na wystawie w zamojskiej Galerii BWA. Choć znajdziemy na nich wiele lejtmotywów pojawiających się w twórczości Artystki już od dawna (woda, gałęzie drzew, mydlane bańki, niebieskie kulki, maski, przestrzenie miejskie z arkadami, czarne słońca i dzieci w czapeczkach), tym razem jednak wybrzmiewają one zupełnie inaczej i nabierają dodatkowych sensów. Malarka pokazuje przecież szebresziński świat na moment przed apokalipsą, zatrzymany na chwilę tuż przed Zagładą sztetl, którego ciemnowłosi mieszkańcy o „złym wyglądzie”, zdają się już przeczuwać, co zaraz nastąpi.

My, patrzący na te płótna, mamy z kolei tragiczną pewność, jak to się wszystko skończy. Trzymające się za ręce przyjaciółki zostaną za chwilę rozdzielone na obozowej rampie. Wesele tak naprawdę jest pogrzebem. Klezmerska orkiestra niebawem się rozpadnie – nie bez powodu chyba Nocna orkiestra to dyptyk, dzieło, w które z góry wpisane jest rozdzielenie i rozstanie. Ulica, na której stłoczeni przechodnie jedzą prawdopodobnie ostatnie w życiu lody, zaraz się wyludni. Nic na to nie poradzę, ale nagie postaci w rzece kojarzyć mi się muszą z zapowiedzią kąpieli, która przyniesie śmierć. Świadomość historii i kontekstu zmienia moje spojrzenie i pozbawia je niewinności.

Do odmówienia kadiszu, żydowskiej modlitwy za umarłych, potrzebny jest minjan, kworum składające się z dziesięciu mężczyzn (choć judaizm reformowany dopuszcza uczestnictwo kobiet). Patrząc na obrazy z cyklu Nieistnienie, namalowane przez stojącą samotnie przed sztalugami kobietę, nie-Żydówkę, słyszy się jednak bezwiednie słowa modlitwy zaczynającej się od słów Jitgadal wejitkadasz szemeh raba...

Szebreszińskie obrazy Katarzyny Karpowicz budzą we mnie jeszcze jedno skojarzenie. To żydowskie księgi pamięci – wydawane w Izraelu od lat 40. XX wieku wspomnienia ocalałych i ich potomków, spisane po hebrajsku (Pinkas Ha-kehilot) albo w jidysz (Ickor buch). Zawierają one informacje historyczne, opisy miejsc i budynków oraz osobistych relacji, a także dokumentują losy tych, którzy nie przeżyli. Poświęcona Szebreszinowi księga pamięci pt. Sefer zikaron li-ḳehilat Shebreshin ukazała się w 1984 roku w Hajfie. Zamieszczono w niej reprodukcje kilkudziesięciu archiwalnych zdjęć, w tym jednego przedstawiającego liczną żydowską rodzinę w międzywojniu. Gdy na nie patrzę, natychmiast przychodzi mi do głowy obraz Skrzynka z marzeniami – monochromatyczny, naśladujący czarno-białą fotografię i wyraźnie odbiegający od reszty prac. Nie, te marzenia jednak się nie spełnią.

Podobną malarską księgę pamięci Artystka pisze przecież duktem pędzla. W geście przytulenia symbolicznie wydobywa Ona z Szeolu niepamięci umarłych i nieznajomych, ale mimo to kochanych, nadaje im twarze i zamienia nieistnienie w zaistnienie. Za ten czuły gest przytulenia, za Twój ickor buch, bardzo Ci, Kasiu, dziękuję.


Zdjęcie:: Mosze Milsztajn z rodziną, lata międzywojenne. Za: Sefer zikaron li-ḳehilat Shebreshin, Hajfa 1984, s. 509.]



Wybrane prace

zobacz wszystkie