Zapis procesu twórczego

Jacek Łydżba Tekst: Jacek Łydżba

Jacek ŁydżbaJacek ŁydżbaJacek ŁydżbaJacek ŁydżbaJacek ŁydżbaJacek ŁydżbaJacek ŁydżbaJacek ŁydżbaJacek ŁydżbaJacek Łydżba

2 kwietnia 2005 r.

Umarł Papież Jan Paweł II.

Odwiedzam Klasztor na Jasnej Górze bardzo często. Czasami jestem na mszy świętej , a czasami jako przewodnik oprowadzający moich gości.

Miejsce to zawsze mnie zaskakuje i zachwyca poprzez zachowanie ludzi. Lubię obserwować ich reakcje, pełne uniesienia i zauroczenia.

Sercem Jasnej Góry jest Obraz Najświętszej Maryi Panny z Dzieciątkiem- cel pielgrzymek i adoracji.

Klasztor poza Cudownym Obrazem NMP posiada mnóstwo elementów malarskich, rzeźbiarskich, które bardzo mnie ciekawią. Postanowiłem namalować niektóre z nich. Dokumentując swoje poczynania za pomocą aparatu fotograficznego i pióra.

11 maja 2005 r.

W pracowni pojawiły się nowe płótna, które kupiłem w sklepie. Maja format 110 x 120 i 100 x 120.

Postanowiłem zapisywać każdy mój malarski krok w przestrzeni pracowni.

Skończyłem cykl obrazów czerwonych i żółtych.

Ten cykl będzie ciemnoniebieski z akcentami bieli. Taki mam zamiar.

Motywem na tych obrazach będą elementy dekoracyjne, architektoniczne, znajdujące się na Jasnej Górze w Częstochowie

Postanowiłem rozpoznać to miejsce jako malarz.

13 maja 2005 r.

Maluję obrazy po to, aby móc uzależnić od siebie albo od tych płócien ludzi. Aby mieć wrażenie, że ta moja malarska praca ma znaczenie duchowe. Mam nadzieję, że energia , którą wkładam w obraz będzie przyczyną czyjejś epifanii.

14 maja 2005 r.

Nie jestem analityczny i boje się ,że ten eksperyment z zapisem kreacji może się stać bardziej popisem cyrkowym, niż realnym zapisem mojego procesu twórczego.

Obawiam się, iż cel drogi będzie mnie bardziej interesował niż sama droga. Dlatego operacja ta powinna przyjąć inną formę, a być może powinna być zapisem chaotycznym i dygresyjnym, który jest bliższy mojemu charakterowi i temperamentowi.

15 maja 2005 r.

Zrezygnowałem z subtelności kolorystycznych. Lubię jak barwa zwłaszcza czerwień przelatuje przeze mnie z prędkością światła. Jak mnie otacza i jak jestem jej sprawcą.

Czy istnieje czerwień jeszcze bardziej intensywna? A co powoduje kolor niebieski , a zwłaszcza jego głębsze odmiany.

18 maja 2005 r.

Rozmawiałem z Piotrem Dłubakiem o rejestracji moich poczynań twórczych. Piotr zaproponował mi chęć uczestnictwa w mojej pracy. Będzie mnie odwiedzał ze swoim aparatem.

Obawiam się czy z mojej strony nie będzie to popis przed kamerą. Ale z drugiej strony stwarzanie pozorów też jest częścią mojej osobowości.

25 maja 2005 r.

Piotrek zaczął fotografować to, co się dzieje w pracowni. Nie przeszkadza mi jego obecność, choć nie wykonuję przy nim zasadniczych pociągnięć pędzlem.

Przyszedł w momencie, kiedy obraz był już zaczęty, a fotografował tylko kontynuację malowania. Jego obecność mi nie przeszkadza , ale czuję się jak gwiazda.- dobrze , że nie używa flesza. Jestem ciekawy , czy te zdjęcia pomogą nam w zobaczeniu prawdy o nas?

27 maja 2005 r.

Nasza praca ma przynieść wymierny skutek. Czy da Piotrkowi nowa przestrzeń do opanowania i dotknięcia? Czy uda mu się odkryć moje tajemnice? Wszystkiego mu nie pokażę.

31 maja 2005 r.

Za dużo gadamy (o Emilii, muzyce i o zdjęciach) a za mało maluję. Dzisiaj moje poczynania malarskie były przytłumione i nie panowałem nad tym co robię. Zasłuchałem się w opowieści o Emilii, nie malowałem, były to tylko zamalowania powierzchni.

3 czerwca 2005 r.

Mam straszny bałagan w pracowni. Zajmuję się wieloma rzeczami na raz, bałagan w sercu, moje emocje nie pozwalają mi pracować.

Sprzątam pracownię- oglądam obrazy. Musza być bardziej intensywne i zdecydowane.

Ciemna ultramaryna, kobalt, błękit paryski to kolory, które dominują i podporządkowują całą powierzchnię płótna.

6 czerwca 2005 r.

Wczoraj kręciliśmy film pt. Ogień.

Krzysztof Jędrecki kręcił film, Piotrek robił zdjęcia, Harry Łozowski grał na bębnach a ja podkładałem ogień.

Przyzwyczaiłem się do obecności Piotrka. Obrazy nie chcą się malować. Robię za wiele rzeczy na raz. MALARSTWO JEST ZAZDROSNE.

18 czerwca 2005 r.

Nie było mnie tydzień w pracowni. Pobyt w Paryżu był bardzo przyjemny, ale wytrącił mnie z rytmu. Ogrom wszystkiego: ludzi, zdarzeń, obrazów, książek, samolotów ( salon lotniczy), wina.

Zabieram się do pracy. Obrazy poświęcam Janowi Pawłowi II tak bardzo związanemu z Jasną Górą. Mam nadzieję, że mój Anioł Stróż jest zawodowcem i nie pozwoli mi już na lenistwo.

24 czerwca 2004 r.

Przez cały czas fotografuję moje obrazy. Staram się robić to w sposób beznamiętny, z jednego miejsca. Obrazy są coraz bardziej mięsiste. Eliminuje zbędne detale. Materia, faktura, kolor.

10 lipca 2005 r.

Jestem pochłonięty pracą. Nie mam czasu na robienie zdjęć, ani czynienie notatek.

Rodzaj epifanii, który mnie zastał w trakcie malowania jest stanem, który wyklucza jakąkolwiek inną działalność.

Lubię ten krótki moment zadowolenia i zauroczenia z patrzenia na obraz. Rodzaj uwolnionej pasji, do tego dochodzi światło, zapach, temperatura lata. Powodują krótki stan euforii i podniecenia, który czyni mnie szczęśliwym i spełnionym – niestety trwa to krótko.

15 października 2005 r.

Czas na ogarnięcie całości materiału w katalog.

Nie udało nam się złapać istoty procesu kreacji, to zbyt krótki okres czasu aby tego dokonać.

Bardziej interesowały mnie relacje między nami, każdy z nas budował własną opowieść. Uboczny skutek to poznanie siebie nawzajem, rodzaj pewnej zażyłości, wymiana doświadczeń muzycznych, filmowych, literackich, artystycznych.

Mój zapis fotograficzny i pisemny nie był prowadzony systematycznie i przegapiłem parę ważnych momentów w czasie powstawania obrazów. Ale z drugiej strony zdałem sobie sprawę , że nie mogę podzielić energii na samą kreację , tworzenie i zapis tej kreacji, która także jest bytem artystycznym.

Może powinienem założyć podsłuch w swojej pracowni, ukryta kamera powinna cały czas pracować, a ja o tym bym nie wiedział. Wiem także, że pracownia tylko ogniskuje akt twórczy. To co ważne dla procesu kreacji dzieje się poza nią.



Wybrane prace

zobacz wszystkie