Martwe natury ze szkłem
Wystawa „Martwe natury ze szkłem” to trochę hołd dla Leszka Nagrabeckiego, dla wieloletniej znajomości, dla zakopiańskich klimatów.
Dla Kokoryna Leszek Nagrabecki to po prostu Wujo. Poznał go w latach 90., przez przyjaciela Marcina Rząsę, który przez rodzinę żony jest z Wujem spokrewniony. Okoliczności poznania są warte wspomnienia, bo Nagrabecki siedział wtedy na chodniku na Krupówkach w proteście przeciwko wymianie historycznego bruku, który pamiętał jeszcze stopy Witkacego, na prozaiczną kostkę Bauma. Kokoryn zobaczył pana w średnim wieku (ur. 1949 r.) o duszy undregrundowca. Z wykształcenia filmowiec, z zamiłowania projektant i twórca artystycznych szkieł. Wspólnie z żoną Marią Veltuzen – Nagrabecką od połowy lat 70. XX wieku tworzyli w szkle rzeźbiarskie obiekty – konkretne, ręcznie formowane, o płynnych liniach i organicznych kształtach. W latach 90. „Wujo” otworzył w Zakopanem galerię o nazwie „Owca Cała” w modernistycznym budynku przy placu Wolności, która miała m.in. służyć prezentacji ich działalności artystycznej. Prowadził oczywiście te galerię po swojemu, raczej na nielegalu, w kontrze do urzędowych przepisów, bez zacięcia do biznesu. Kokoryn pokazał tu wystawę obrazów o górach. Kiedy kilkanaście lat później nowy inwestor wyburzył budynek, Wujo otrzymał malutkie miejsce na galerię, po sklepie z płytami CD, przy ulicy Weteranów Wojny, blisko Krupówek.
Pomysł na najnowszą wystawę zakiełkował rok temu, właśnie w galerii u Wuja. Kiedy Kokoryn przy okazji towarzyskiej wizyty rzucił pomysł, że wracając do dawnych lat, chętnie zrobiłby u Nagrabeckiego wystawę martwych natur ze szkłami, Wujo zniknął za zasłonką i wrócił z plastikowym baniakiem tokaju; - „Masz” – powiedział. Ten baniak trafił później na obraz. I kiedy w zimie ubiegłego roku na urodzinowej imprezie u Marii, Kokoryn pokazał jej w telefonie obrazy i poprosił, żeby wybrała sobie prezent, wybrała właśnie ten z baniakiem wina. Maria Veltuzen – Nagrabecką zmarła w styczniu tego roku. Na obrazie prozaiczność plastikowego baniaka równoważy artystycznie uformowana szklaneczka.
Eklerka
Kokoryn: Szkieł Nagrebeckich przez lata trochę nam się w domu nazbierało, dostawałem je od Leszka. Używamy ich na co dzień, pijemy z nich nie tylko alkohole, ale kawę, są idealne do espresso. W większych pucharach robię córkom cappuccino. Nie przepadam za słodyczami, ale doceniam walor wizualny. Kiedy córka Ania przyniosła tę piękną eklerkę z Cremino (mamy taką świetną cukiernię w Bielsku-Białej), to stwierdziłem, że trzeba ją namalować
.
Il Poggione
Kokoryn: Wspomnienie z ostatniego sylwestra. Starsza córka Agata miała spędzić wieczór u znajomych, a ostatecznie jej znajomi przyszli do nas do domu. Nie celebruję specjalnie sylwestrowej nocy, ale skoro zjawili się goście, to wyciągnąłem dobre wino, które dostałem na wernisażu mojej ostatniej wystawy „Rzymskie wakacje” w galeriaart.pl. Trzeba było widzieć miny studentów smakujących wykwintne Brunello. A na gramofonie kręciła się płyta Fiony Apple.
4 pilsnery
Kokoryn: Mam taki zwyczaj, że sobie maluję wiosenne obrazy. Jak poczułem wiosnę, to malowałem obraz, na których pisałem „WIOSNA”. I jak ostatnio przyszły ciepłe dni, to pomyślałem „ale fajnie!”, i przypomniałem sobie sytuacje, kiedy ze znajomymi jeździliśmy do Bratysławy. U nas jeszcze leżał śnieg, a tam już było ciepło, siedziało się na zewnątrz i piło piwo. Postawiłem szklanki na parapecie okna i namalowałem ten zielony blask.
Karafka i szklanki
Kokoryn: Podoba mi się, że szkło Nagrebeckich jest takie konkretne, ręcznie formowane. No i zawsze ma związek ze spotkaniem z drugim człowiekiem. To coś więcej niż tylko przedmiot, niesie emocje, wspomnienia. Tutaj to po prostu wspomnienie picia wina z przyjacielem Rząsą.
Krosant
Stół pełen przyjemności: gra muzyka, a słodycz rogalika i wytrawny smak kawy na koniec przebije mocarna miętówka. Kości zostały rzucone.
Płyty, szkło i Cedeki
Z obrazów z płytami CD będzie można zrobić niedługo osobną wystawę. Tak jak od lat Kokoryn maluje flaszki po alkoholach, które wypił, tak teraz maluje też płyty, których ostatnio słucha. Zmienia muzykę, odkłada płyty na bok, stosik rośnie aż do odpowiedniej martwej natury.
Pepsi
W szkle Nagrebeckich nawet zwyczajna Pepsi nabiera cech szlachetnego trunku. A nawet nie chodziło o trunek, tylko o to, że artysta stwierdził, że w cyklu martwych natur ze szkłem brakuje mu niebieskiego akcentu, stąd nalepka i kapsel Pepsi. Każdy powód jest dobry, jeśli prowadzi do takiej fajnej martwej natury.
San Christoforo
Kokoryn: Scena z życia wzięta. Piliśmy wino na tarasie, była pełnia księżyca. Postawiłem kieliszek na barierce i nagle zobaczyłem jak szkło łapie światło, jakie to światło jest niesamowite. Potem w pracowni starałem się je odtworzyć, za księżyc w pełni robiła lampka-czołówka. Tu fajna jest też flaszka, i nazwa z moim przecież imieniem, którą w Rzymie podarował mi kolega Michael Mellinghoff, znawca wina, wielbiciel toskańskiego Brunello di Montalcino.
Szklanka i cygaro
Kokoryn: Wujo pali cygara. Taki obrazek w głowie – starszy pan, szklaneczka whisky i cygaro. Rajmund Ziemski, mój profesor, też palił cygara. I widzę tę sytuacje, kiedy łapie mnie za łokieć i zaczyna opowiadać.
Tequila
Klasyka gatunku. Trzy składniki, feeria smaków, szybka ceremonia trunku.
Tequila i Korona
Kokoryn: Piłaś kiedyś tequilę z koroną? Nie? To jak będziesz w barze zamów jedno i drugie. Wciśnij łódeczkę cytryny do butelki, zakorkuj kciukiem, przewróć do góry dnem i po chwili odwróć z powrotem. Wytworzy się straszne ciśnienie, które musisz wytrzymać. Najlepiej robić to w towarzystwie, bo ten moment ciśnienia w butelce wszystkich zawsze szaleńczo bawi.
Wschód
Kokoryn: Uwielbiam Stasiuka. A „Wschód”, jeszcze teraz w kontekście wojny w Ukrainie, powala. Do tego odrobina wina, i wystarczy. A propos tego pucharka, to Leszek Nagrebecki powiedział, że wzorowany jest na naczyniach ślubnych, używanych w Szkocji. Z jednego naczynia mają się napić wszyscy biesiadnicy – chwyta się za uszko i podaje dalej.
Dwa kielichy
Kokoryn: Każdy z tych obrazów ma w sobie mocowanie się z materią światła. Mamy dwoje oczu i światło w każdym inaczej się układa, i muszę naleźć znak tego światła, znaleźć sposób na oszukanie głowy. A jak postawisz szklankę na czarnym tle, to jest dopiero wyzwanie.