Wyschnięte jezioro
Malarz realista, w dodatku młody malarz realista, to dzisiaj brzmi trochę nieciekawie. Tomasz Karabowicz maluje to, co widzi, zawęża swoje artystyczne poszukiwania do dwóch tematów : portretu i martwej natury. Naznacza je swoim sposobem postrzegania i - osiąga ciekawe efekty. Może się i ograniczam
mówi - ale w tym moim ograniczonym obszarze potrafię wytyczyć sobie tyle celów, że wystarczy na całe życie. Moje tematy: martwa natura, portret są odwieczne
.
Artystyczne inspiracje Karabowicza są bardzo czytelne: art déco - klasycy wileńscy, Śleńdźiński, Łempicka, niemieccy malarze nurtu Nowej Rzeczowości i, jak sam twierdzi, duch renesansu, duch wszelkich klasycyzmów, duch kierunków idealistycznych, odkrywających porządek w naturze. Wzorce dobre, przetworzone w indywidualny sposób, bo Karabowicz jest jednak artystą nowoczesnym: Moje obrazy nie mogłyby powstać zawsze i wszędzie. To prawda, że powstają jakby na uboczu. Ale tak się dzieje z wyboru.
Jak martwa natura, to najczęściej przejrzyste, rżnięte szkło, gładkie wazony wypełnione wodą - międzywojenne bibeloty. A jak portrety, to przeważnie wizerunki młodych mężczyzn i chłopców - połyskujące, gładkie ciała o wyraźnie zaznaczonych mięśniach, czasami tylko dwuznaczne w wyrazie, czasami ostentacyjnie homoseksualne. Niezależnie od motywu Karabowicz maluje sucho, syntetycznie, precyzyjnie. I właśnie ta surowość nadaje jego obrazom charakterystyczną aurę niepokoju.
Chłodne wnętrza, wyobcowane przedmioty i ludzie też wyobcowani, zawieszeni w chwili, wyabstrahowani z rzeczywistości. To odczucie dziwności obrazów Karabowicza potęguje fakt, że jego modele przypominają chwilami woskowe manekiny bez życia. Martwa natura, portret? Wystarczy, żeby intrygować.