Drogi równoległe

Małgorzata Czyńska Tekst: Małgorzata Czyńska

Widok z okna psuje wieża operatora sieci komórkowej. Stoi od niedawna w szczerym polu – brzydka, za to pół Łodzi ma lepszy zasięg.

Radek ZielonkaRadek ZielonkaRadek Zielonka

Z okna brzydka, ale na obrazach fajna – lekka, ażurowa, geometryczna konstrukcja. Obok kiosk, betonowa kostka. Pejzaż, a jak odwrócić obraz o sto osiemdziesiąt stopni, to kompozycja zmienia się w martwą naturę.

– Taka gra.

Tu się urodził i spędził dzieciństwo, rodzice wyprowadzili się, gdy miał pięć lat. W starym, drewnianym dom rodzina mieszkała od wielu pokoleń. Wrócił siedem lat temu, po dłuższym pobycie w Holandii. Dom stał pusty. Wymienił belki stropowe, dach, okna, podłogi. Mieszkanie na odludziu ma swoje plusy i minusy.

– Czasami jest pięknie, a czasami jest po prostu daleko.

Twórczość można traktować w dwojaki sposób – można szlifować kamienie albo gotować, zdejmować kolejne warstwy, cieszyć się, że ubywa, albo dodawać, mieszać, smakować. Ta druga droga jest mu bliższa. Obraz musi być dobrze doprawiony.

Radek ZielonkaRadek ZielonkaRadek Zielonka

Pytanie: abstrakcja czy figuracja – nie ma sensu. Nie dzieli swojej pracy na jakieś okresy, nie nazywa – to są drogi równoległe.

– Wychodzę od tego, co mam, co jest blisko, pod ręką. Ale czasami nachodzi człowieka smak na coś innego.

Z sypialni, z łóżka, na przestrzał widać pracownię i obrazy. Niektóre potrzebują trzech godzin, niektóre trzech miesięcy. Niby tylko praca, aż praca – przeważnie od rana, na spokojnie, bez burzy mózgu, bicia się z myślami i rwania szat. Może nawet coś w rodzaju medytacji, bo malowanie wprawia w przyjemny trans, relaksuje. Największym problemem bywa nuda, bo taka praca polega na tym, że się siedzi samemu. Najważniejsza jest szczerość wobec samego siebie. Wystarczy decydować o swoim życiu – to tak jak w malarstwie: można popełniać błędy, byleby to były własne błędy. Chociaż…

– Z malowaniem jest jak z życiem; czasami trafi się jak kulą w płot – nie idzie, nawet bardzo często nie idzie – i trzeba się z obrazem upić, przemęczyć, zarwać noc.

Wystarczy przejść się dookoła domu. Sień, kuchnia, pracownia, sypialnia, łazienka, znowu sień. Wszystkie pomieszczenia przechodnie – po drodze wiele motywów. Wanna na środku ogromnej łazienki – i kobieta na obrazie odwrócona tyłem do widza, może czeka, aż wanna napełni się wodą, a może czeka na mężczyznę. A może to mężczyzna na nią czeka. Obrazy z fotelami. Z nimi akurat jest tak, że jeden fotel, ten z lat pięćdziesiątych, na cienkich nóżkach, z drewnianymi oparciami, rzeczywiście tu stoi, a drugi – wielki, geometryczny, całkowicie wymyślony, jest wymyślony, chociaż wciąż w różnych wariantach powraca na płótnach.

Najgorzej, że w Łodzi nie ma rzeki, a miasto bez rzeki nie ma już tego piękna, energii. Jak tęskni do Warszawy, to najbardziej właśnie do rzeki. Tajemnicze światło na niektórych obrazach świeci jak wspomnienie ognisk w nocy na plaży na Saskiej Kępie. A może wcale nie, nie stąd inspiracja – można tylko mnożyć interpretacje. Odpowiedzi i tak nie będzie. Raz po raz wraca do Herberta, do Martwej natury z wędzidłem – są ci, którzy pytają, i ci, którzy znają odpowiedź.

– Każdym obrazem stawiam pytanie. Życie też polega na tym, żeby zadawać sobie pytania, szczególnie to podstawowe: „dlaczego?”.



Wybrane prace

    • Armchair

      • Medium: Oil on Canvas
      • Size: 105 x 105 centimeters
      • Price: PLN 6000

    zobacz obraz

    • Pink landscape

      • Medium: Oil on Canvas
      • Size: 75 x 75 centimeters
      • Price: PLN 5000

    zobacz obraz

zobacz wszystkie