Widzenie Martyny Merkel

Zuzanna Ciszewska Tekst: Zuzanna Ciszewska



Spośród wszystkich oferowanych nam przez rok pór najbardziej lubię przedwiośnie. Zapach odchodzącej zimy czuć wtedy w powiewach wiatru, a nadchodzącą wiosnę widać w nieśmiałych jeszcze promieniach słońca. Myślę wtedy o Botticellim. O jego Primaverze, Wenus i Judycie. O tym, że wiosna jest kobietą.

Martyna Merkel

A kobieta wiosną. Jako początek wszystkiego i synonim narodzin. Jesteśmy wyjątkowe i niezastąpione i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Kochamy intensywniej, mamy wyostrzone zmysły, inaczej okazujemy tłoczące się w nas emocje. Może to przypadek, ale czy to nie z powodu tej ogromnej wrażliwości mamy tak szczególną zdolność odbioru piękna? Potrafimy godzinami wpatrywać się w krajobraz za oknem – słoneczny, deszczowy, zasypany śniegiem i liśćmi, ładny, brzydki, każdy. I wtedy, w przeważającej liczbie przypadków (tak 95%) pragniemy ten widok uwiecznić. Biegniemy po telefon i pstrykamy, piszemy ckliwe wiersze i kolorowe notatki w pamiętniku i żałujemy, że nie możemy sięgnąć po pędzle. Bo Bozia obdarowała nas szeregiem licznych talentów, zapominając kompletnie o tych plastycznych. Jeśli jednak dane jest wam pięknie malować, to na litość boską, łapcie za farby i inspirujcie się pejzażami Martyny Merkel.

Niektórzy lubią wszystko, co oczywiste, także w malarstwie. Widziany dom ma być domem, człowiek człowiekiem, morze morzem, a łąka łąką. Nie pozostawiając sobie wiele miejsca na wyobraźnię czują się bezpieczni wiedząc, że mają do czynienia z rzeczywistością i rozumem. Nigdzie nie odlatują, w niczym się nie zatapiają, nie muszą zatem dopatrywać się drugiego dna i mają święty spokój. Martyna jest z tych, którzy nie pozbawiają się głębszej wrażliwości, jakby z góry wiedząc, że jeśli spojrzy przez okno i zobaczy wszystko dokładnie takim, jakie jest, cały ten proces widzenia nie będzie miał sensu. Przecież nie dostaliśmy wzroku w prezencie po to, by być ślepym na to, co trochę ukryte. Martyna patrzy więc kolorami, światłem i kształtami, mrużąc oczy i pozwalając im łączyć się i przenikać, tworzyć gotową, nieuchwytną kompozycję. Wydobywa z natury całą jej urodę, wszystkie tkwiące w niej tajemnice i powody do wzruszeń. Dom jest domem, morze morzem, a łąka łąką. Jej domem, jej morzem i jej łąką.

W sztuce Martyny Merkel czuję wiosnę w pełni. Ciepłą, pachnącą ziemią i pełną barw, za którymi tęskni się zimą. Lubię pa-trzeć na jej obrazy i uśmiechać się na myśl, że nawiązuję z nimi jakąś siostrzaną więź. Koniec końców zawsze szczególnie związuję się z rzeczami, które są bliskie naturze, także mojej. Warto patrzeć uważniej, to nie takie trudne, w końcu my kobiety zawsze dopatrujemy się drugiego dna.



Wybrane prace

zobacz wszystkie