Malarz i dziewczyny
Na zewnątrz
Biała Podlaska - prowincja, prowincjonalne krajobrazy, przedmioty, kapa na wersalce, zasłony w oknach, trawa przed stodołą. Adam Korszun wrócił tu po studiach na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, już jako dyplomowany malarz. Ale dyplom nie wróżył w Białej Podlaskiej nic dobrego, Adam nie dostał pracy. Pobierał zasiłek dla bezrobotnych, nie wiem, jak starczyło mu z tego na farby i inne rzeczy potrzebne do malowania. Ale starczyło i w przeciwieństwie do wielu warszawskich kolegów ze studiów nie przestał malować. Po kilku latach otrzymał w Galerii Podlaskiej posadę starszego instruktora do spraw upowszechniania plastyki. Nadal nie wiem, jak starcza mu na farby, ale wciąż maluje, coraz lepiej i więcej.
Wewnątrz
Biała Podlaska jest Czarną Podlaską, bo Adam uwielbia mrok, wyłaniające się z niego kształty, twarze, nosy, policzki, usta. Prowincjonalne krajobrazy, przedmioty, kapa na wersalce, zasłony w oknach, trawa przed stodołą giną w czerni. Twarze portretowane przez artystę wyłaniają się z mroku, nie są zanurzone w żadnym krajobrazie, mogłyby powstać wszędzie. Na płaszczyźnie jego płócien nie ma innych szczegółów niż anatomiczne szczegóły twarzy.
Dziesięć lat temu
![]()
Przejechałem jednego dnia na rowerze 240 kilometrów, jechałem z Białej Podlaskiej do Tomaszowa Lubelskiego do dziewczyny. Chciałbym powtórzyć tę trasę rowerową sprzed dziesięciu lat. Ale czuję się już innym człowiekiem, czuję się zmęczony. Wtedy byłem bardzo młody, sprawny, szczupły. Chciałbym pojechać do Tomaszowa jeszcze raz.
Naprawdę nie wiem, czy uda mi się przejechać rowerem 240 km jednego dnia, czy uda mi się zastać miejsce mojej podróży takim, jakim było dziesięć lat temu... .
W centralnych miejscach obrazów Adam umieszcza napisy.
Sen o dalekich stronach, Nie wiem czy się uda, Z bardzo wielkiej odległości...
Większość z nich to cytaty z piosenek zespołu Joy Division, którego jest zagorzałym fanem. Zawsze mają bardzo osobiste konotacje. Wyrażają jego własne obawy, pragnienia, wspomnienia. W kontakcie z tymi tekstami każda z namalowanych kobiecych głów traci swą statykę, wytrącona z abstrakcyjnej melancholii gotowa jest w każdej chwili odwrócić się i spojrzeć nam prosto w oczy.
Muzyka do malowania
Gdy się wchodzi do mieszkania Adama, najważniejszym sprzętem, jaki rzuca się w oczy, jest radio. To małe, wiekowe radyjko marki Irys całkiem dobrze odbiera stacje z muzyką rockową, jakiej słucha Adam Korszun. Jego spokojne obrazy, z których wydobywa się tajemnicze światło niczym z płócien Rembrandta, powstają przy głośnej muzyce zespołów Joy Division, The Doors, Stinga. Podobno wszystkie obrazy są pierwotnie nie uładzone, malowane z „mocnego uderzenia” zainspirowanego muzyką. Dopiero potem, po długim procesie zamalowywania poszczególnych warstw powstają portrety o wyjątkowo łagodnej, spokojnej fakturze.
Modelki Adama
To często kobiety wypatrzone w telewizji. Dziewczyny z filmów (Archiwum X), programów publicystycznych, sportowych; spikerki, aktorki, dziewczyny, „ukradzione” przez reportera z ulicy – Korszun wyjmuje z telewizyjnych krajobrazów i umieszcza w spokojnej, ciemnej przestrzeni. Fascynują go zbliżenia twarzy, którym robi czarno-białe zdjęcia aparatem Zenith (8 mm), wprost z telewizora. Te zdjęcia są szkicami do obrazów, malowanych farbą olejną na desce. Adam mówi, że w ten sposób oswaja dziewczyny, z którymi ma różne kłopoty.