Prywatna historia wojny

Ewa Toniak Tekst: Ewa Toniak

Na fotografiach wojennych nieznanego nam bliżej austrowęgierskiego poddanego – fotografa Kotika - pierwsza wojna światowa toczy się poza kadrem. Bezgłośnie i bezkrwawo. Tak jakby „wojna jako gigantyczna rzeźnia” – jak charakteryzuje ją w swoim szkicu „Wojna i forma” Maria Janion, utrwalona później przez Barbusse’a, jeszcze się nie zaczęła. Na zdjęciach nie zobaczymy „nieskończonej monotonii nędzy, urozmaiconej straszliwymi tragediami”. Kotik wędruje za armią, trochę jak bohater kreskówki, „szpieg z Krainy Deszczowców”, raczej z tyłu, poza główną linią frontu. Jego wojna toczy się niespiesznie, leniwie i spokojnie. W rytmie marudera. Porusza się po jej marginesach, zatrzymuje - na mało znaczących z punktu widzenia Historii, nieheroicznych obrzeżach: w Szpitalnej kuchni, Wojskowej kantynie, w Szkole radiotelegrafistów, i Kancelarii sztabu.

Bogna GniazdowskaBogna GniazdowskaBogna Gniazdowska

Kotik ma temperament etnografa i archiwisty. Najchętniej fotografuje ludzi. Obojętny na „nową architekturę płonących wsi” ustawia swój statyw zdecydowanie i pewnie. Zatrzymuje się przed greckokatolicką cerkwią w czasie Świąt Wielkanocnych, chłopską chałupą w albańskiej wsi, czy przed belgradzką ochronką. Że czasy toczą się niespokojne, zdradzają tylko nadliczbowe i obecne na wszystkich fotografiach, mundury. Album jego zdjęć, który za pośrednictwem austriackiego kolekcjonera i nowoczesnej technologii, trafił do pracowni Bogny Gniazdowskiej, to pokawałkowany na epizody i podgrupy, wielki portret „nieznanych żołnierzy”. I nieznanych, anonimowych kobiet: Sióstr czerwonego krzyża lub półksiężyca, sekretarek czy prostych chłopek w paradnych, niedzielnych strojach. O ile nie pełną przypisanej przez tradycję ról pomocniczych na wojnie, sanitariuszek, albo kucharek, wśród żołnierzy pojawiają się raczej ornamentalnie. Emisariuszki prywatności, gestów bardziej poufałych, póz spoza rejestru musztry. Ich obecność odmierza czas skradziony wojnie. Dlatego na obrazach Bogny Gniazdowskiej sepiowe mundury dostają kolorów. Na głowach chłopek pąsowieją chusty.

Bogna GniazdowskaBogna Gniazdowska

Kiedy wybieram dawną fotografię – mówi malarka – czuję, jakbym coś ocalała. Jakbym jednym dawała szansę, a innym ją odbierała. Bogna jest uważną selekcjonerką. Twarze anonimowych bohaterów najpierw powiększa na ekranie komputera. Z portretów grupowych wybiera jedną, dwie postaci i buduje dla nich odrębny świat, ich własną „mikrohistorię”. W grupie nieznanych twarzy rozpoznaje „Poetę” i „Łapiducha”. Trzem kobietom stojącym na peronie podsuwa nową tożsamość. Ich wspólny portret nazwała „Wojenne mateczki”. To, co u Kotika zatrzymane w kadrze – jakaś scena, przypadkowe spotkanie - na obrazach Bogny ma swoje ciągi dalsze. Plecie się i toczy w poprzek „wielkiej narracji”, przystaje i zagapia, zapomina o wojnie. Przyłapane przez konwencję, układa na przykład w romansową historię, Oto on i ona. Utrwaleni przez wojennego fotografa wojskowy i jego sekretarka. Na płótnie Bogny odgrywają scenę jak z niemego kina. Trzy anonimowe siostry z nieistniejącego od ponad stu lat lazaretu mierzą w nas przenikliwym wzrokiem Kloto, Lachesis i Atropos. Podpatrzona scenka z wojskowej kuchni na obrazie „Courage” nabiera elegijnego patosu „Caritas”. Bardzo rozległy jest ten Bogny „prywatny teren” wojny.

Bogna GniazdowskaBogna Gniazdowska

Bogna jest namiętną i zachłanną nostalgiczką. Uzależnioną od przeszłości. Tropi ją i nie da jej odsapnąć. Z porzuconych fotografii skanuje wyblakłe twarze. Pudruje nosy. Wygładza zmarszczki. W pełnej obcych twarzy warszawskiej pracowni, rekonstruuje zaniechane genealogie.



Wybrane prace

    • Bags and shoes

      • Medium: Oil on Canvas
      • Size: 137 x 114 centimeters
      • Price: PLN 7000

    zobacz obraz

    • Chinese

      • Medium: Oil on Canvas
      • Size: 40 x 30 centimeters
      • Price: PLN 2000

    zobacz obraz

zobacz wszystkie