Włoskie historie

Małgorzata Czyńska Tekst: Małgorzata Czyńska

W Sirolo, nadmorskim miasteczku zbudowanym z olśniewająco białego kamienia, Katarzyna Jędrysik Castellini poznała swojego przyszłego męża. I chociaż, jak twierdzi do głowy by jej nie przyszło, że wyjedzie z Polski, z Warszawy, z rodzinnego domu w ukochanych Laskach, to już od siedmiu lat mieszka we Włoszech, tutaj urodził się jej syn Gino, tutaj znajduje inspiracje dla swoich obrazów.

Katarzyna Castellini

Kasia zachłannie odkrywała tajemnice i piękno włoskich miast i miasteczek, przyglądała się ludziom, fotografowała ich, zaczepiała, prosiła o pozowanie. W porze sjesty, kiedy Włosi odpoczywają, ona zapuszczała się w labirynty wąskich, pustych uliczek, zaglądała do studzien, bram, opuszczonych ruin. Była niczym samotny odkrywca. Patrzyła jak uśpione miasta budzą się do życia – trzaskały okiennice i żaluzje, ludzie wracali do pracy, przy stolikach kawiarń znów zasiadał rozgadany tłum, w powietrzu unosił się zapach kawy.

Katarzyna Castellini

Uświadomiłam sobie, że te moje bezcelowe popołudniowe przechadzki miały jednak głęboko ukryte znaczenie. Zupełnie bezwiednie, nagle spotykałam osoby, rzeczy, budynki, sytuacje, które nadawały sens moim przemyśleniom wspomina artystka. Nic dziwnego, że sceny na jej obrazach rozgrywają się w dekoracjach renesansowych krużganków, w chłodzie arkad, na rozległych piazza, na plaży w Falconarze. Zaludniają je ciemnoskóre kobiety i arlekiny, kolory są nasycone światłem, a cienie mocniejsze niż na obrazach, które artystka namalowałaby w Polsce. Obrazy są wymyślone, ale jednak zawsze bazują na rzeczywistości – prawda jest dla mnie najważniejsza mówi.

Fascynują ją ludzkie typy i to widać w jej malarstwie. W zależności od miejsca, od regionu, ludzie są zupełnie inni – inaczej nastawieni do życia, mają odmienne poczucie humoru. Każde miasteczko ma swoją historię, tradycję. Scenki rodzajowe z życia Włoch oglądane w muzeach, zaczynają ożywać na ulicach i placach we wszystkich miasteczkach. Często mam wrażenie, że jestem uczestnikiem jakiegoś wielkiego widowiska teatralnego, lub planu komedii filmowej tłumaczy.

Teraz Kasia mieszka w Ankonie, ale poznała dobrze Conegliano w regionie Veneto, Mirandolo i Bolonię. W Veneto urzekła ja atmosfera tajemniczości, wyrafinowane maskarady, splendor karnawału. W Conegliano brałam udział w cudownym święcie Dama CastellanaDamy Zamkowej – wspomina -To mecz żywych warcabów rozgrywany co roku w pierwszą niedzielę października, pomiędzy dzielnicami miasteczka. Gra odbywa sie na placu Cimy, przed teatrem Accademia, gdzie ustawiona jest ogromna szachownica, po której poruszają się pionki – ludzie, mieszkańcy Conegliano, zaproszeni goście, Wszyscy uczestnicy mają na sobie stroje renesansowe i poruszają się z teatralną gracją. Napatrzyłam się na pochody przebierańców i stąd na obrazach motywy maskarady. A ponieważ lubię porządek to tutaj, jak na scenie, wszystko musi być perfekcyjnie rozegrane. Obrazy Kasi Castellini są tajemnicze, często mają symboliczne znaczenie - co jest prawdą, a co teatralnym kostiumem, maską błazna?

Symboliczne są też przedstawienia matek karmiących niemowlęta. Kasia mówi, że zaczęła je malować, bo sama pragnęła mieć dziecko. Teraz czeka, aż synek Gino podrośnie, uspokoi się zacznie jej pozować do pierwszych portretów.



Wybrane prace

zobacz wszystkie