Boski Kwiat

Ewa Klekot Tekst: Ewa Klekot

Tulipan bywał kwiatem budzącym wielkie namiętności, który chętnie w sztuce portretowano. Malowanie tulipanów narodziło się niemal równocześnie z zachwytem dla samej rośliny. Dzikie tulipany – przodkowie niezliczonych dziś odmian ogrodowych – występują na rozległych obszarach Orientu: od Turcji, przez Armenię, Turkmenię po Pamir i Tien-Szan. Udomowione w swej ojczyźnie, pojawiły się jako motyw dekoracyjny w sztuce perskiej, a potem tureckiej, by właśnie za pośrednictwem Turków trafić do Europy. Turcy nie tylko używali motywu tulipana w zdobnictwie, lecz także z wielką atencją eksponowali same kwiaty, prawie zawsze jako pojedyncze okazy. Tureckie tulipaniery różnią się więc od holenderskich, przeznaczonych do układania kwiatów w bukiet: są to wysmukłe dzbany o długiej szyi, zwane laledan od tureckiej nazwy kwiatu. Oznaczające tulipan tureckie słowo lale jest perskiego pochodzenia i zapisuje się za pomocą tych samych liter arabskich, co słowo Allah, dlatego w aikonicznej sztuce islamu tulipan miał często oprócz dekoracyjnego, znaczenie symboliczne. Tulipan wraz z wojskami Babura dotarł do Afganistanu, a w XVI w, kiedy orientalny kwiat zaczynał dopiero swą europejską przygodę w botanicznych kolekcjach niemieckich i szwajcarskich uczonych, dachy wzniesionych przez Mogołów meczetów w Kaszmirze porastał gęsty dywan barwnych tulipanów.

Beata MurawskaBeata MurawskaBeata Murawska

Wszystko wskazuje na to, że boski kwiat nie znany był w Niderlandach Hugona van der Hoesa i braci van Eyck: próżno go szukać na tryptyku Portinarich czy ołtarzu Baranka Mistycznego. Dwieście lat później zakłopotani własnym bogactwem Holendrzy Złotego Wieku oszaleli na jego punkcie, wydając fortuny na cebulki kwiatów o rzadkich kolorach i wyjątkowym kształcie płatków. Ten ostatni był zresztą, czego nie wiedzieli ówcześni hodowcy, skutkiem zakażenia rośliny wirusem. Tulipomania oczywiście znalazła też odbicie w malarstwie: jeżeli wielbiciela orientalnych kwiatów nie stać było na kupno rośliny, mógł zamówić obraz – lub kafelki z przedstawieniami tulipanów. Jednak ani rośliny, ani ich portrety nie należały do rzeczy tanich. Słynny holenderski malarz kwiatów Jan van Huysum liczył sobie około 5000 guldenów za obraz, podczas gdy najdroższe cebulki tulipanów sprzedawano czasami nawet powyżej tej ceny: w szczytowym okresie tulipanowej gorączki cebulka odmiany „Admirał van Enkhuijsen” została sprzedana za 5400 guldenów, co stanowiło równowartość piętnastoletnich zarobków amsterdamskiego murarza, Także dwór Ludwika XIV nie mógł, rzecz jasna, pozostać obojętny na uroki najmodniejszego kwiatu siedemnastowiecznej Europy. Królewski brat, diuk Orleanu, do zadokumentowania swej wspaniałej kolekcji tulipanów w Saint Cloud zatrudnił znanego malarza Nicolasa Roberta. Kiedy w Europie tulipanowe szaleństwo miało się ku końcowi, ustępując nowym modom, uwielbienie dla od dawna wielbionych i cenionych kwiatów osiągnęło apogeum w imperium ottomańskim, gdzie panowanie za Ahmeda III (1703-1730) kronikarze opatrzyli nazwą Lale Devri – Epoki Tulipana. Kryteria tulipanowej urody były jednak inne na Wschodzie: tureccy znawcy cenili przede wszystkim kwiaty o bardzo wysmukłym pokroju i wąskich, lancetowatych płatkach. Takie właśnie tulipany uwiecznione zostały na kartach spisanej i zilustrowanej około 1725 roku tureckiej Księgi tulipanów.

I choć Nowoczesność w demokratycznym pędzie ku produkowaniu wszystkiego na coraz większą skalę uprzemysłowiła też hodowlę tulipanów, to jednak nie udało się jej zbanalizować tego kwiatu, choć bezlitośnie uczyniła to z różami, a w Polsce także z goździkami celebrującymi socjalistyczne w treści i ludowe w formie patriotyczne afekty pierwszych, drugich i trzecich sekretarzy. Stojący wczesna wiosną w wazonie „przedmiot pachnący” to nadal egzotyczny, „dziwny gość wśród nas, ludzi”.



Wybrane prace

zobacz wszystkie